Andrzej Maroszek już drugi sezon z rzędu poprowadzi Kolejarza Opole. W zeszłym sezonie pod wodzą Maroszka opolski klub nie zwojował za wiele w drugiej lidze i uplasował się na piątym miejscu na koniec sezonu. Teraz za sprawą nowych nabytków apetyty w Opolu znacznie wzrosły i fani liczą, że Kolejarz włączy się do walki o upragniony awans. Maroszek studzi jednak przedwczesne nadzieje i uważa, że wszystko wyjdzie w praniu.

Adrian Heluszka: Kolejarz Opole bardzo wzmocnił się w okresie transferowym. Do Opola trafili m.in Michał Mitko, Ricky Kling, Dawid Cieślewicz oraz Marcin Piekarski. Jak pan zatem oceni nowe nabytki klubu? Skład powinien gwarantować walkę o awans…

Andrzej Maroszek: Nie przesadzajmy, nie tylko my się wzmocniliśmy. Nikt w tym okresie nie próżnował i myślę, że wszystkie zespoły II-ligowe poczyniły wzmocnienia. Nie chcemy z góry zakładać, że walczymy o awans. Chcemy przede wszystkim powalczyć o pierwszą czwórkę i zobaczymy, co będzie dalej. Trzeba podkreślić, że II liga bardzo się zmieniła i to nie to samo, co cztery, czy pięć lat temu. Na pewno nie będzie łatwo i czeka nas ciężka walka w każdym spotkaniu.

Adam Czechowicz niedawno stwierdził, że skład jaki udało się skompletować na nadchodzący sezon będzie najsilniejszy, jakim na przestrzeni ostatnich lat dysponował Kolejarz. Trudno się z tym nie zgodzić…

– Najsilniejszy w Opolu, ale podkreślam, że nie możemy zapominać o innych zespołach, które cały czas sukcesywnie się wzmacniają. Zwróciłbym uwagę na Wande Kraków i Ostrovię Ostrów, które skompletowały ciekawe składy.

W odróżnieniu od ostatnich lat, w nadchodzącym sezonie tor przy Wschodniej ma być przyczepny. Czy pana zdaniem tacy zawodnicy, jak Dawid Cieślewicz, czy Adam Czechowicz sobie na nim poradzą?

– Mam taką nadzieję, to bardzo dojrzali i doświadczeni zawodnicy, którzy wierzę w to, że poradzą sobie na wszystkich torach. Jak wiadomo każdy tor po zimie będzie przyczepny i przez to trudny i wymagający. My także mamy w planach dosypać dodatkowe 250 ton granitu i wszystko zweryfikują pierwsze treningi, czy sparingi. Zobaczymy, jak to będzie.

Jak pan podsumuje okres transferowy także pod względem finansowym? Kolejarz mógł liczyć na większe wsparcie Urzędu Miasta oraz Urzędu Marszałkowskiego i przyniosło to efekty…

– Nie chciałbym wychwalać w jakiś sposób działaczy, ale wiadomo, że skład jest silniejszy, jeśli są pieniążki. Zakontraktowanie Cieślewicza, Czechowicza, czy Mitki wiąże się z tym, że te fundusze są, więc uważam, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Jak pan oceni układ sił na drugoligowym froncie? Wydaje się, że ponownie najsilniejszy skład skompletował Orzeł ŁódĽ. GroĽne na pewno będzie KSM Krosno, ale również i Wanda Kraków, czy Ostrovia Ostrów…

– Każda jedna drużyna na pewno postawi wymagające warunki i trzeba będzie walczyć i dawać z siebie wszystko. Chcemy przede wszystkim wygrywać na swoim torze, ale i także na wyjazdach, gdyż wiadomo, jak cenne będą bonusy. Ja bym zwrócił uwagę na Lublin, Krosno i zwłaszcza Rawicz, który zakontraktował siedmiu Szwedów i na pewno będą się liczyć. Mocne będzie Krosno, które na jesień zmieniło nawierzchnie toru. Nie będzie, to już znany, czarny tor, ale typowa biała nawierzchnia. Niemniej jednak geometria i specyfika toru pozostanie taka sama. Na pewno nie lekceważymy nikogo, z każdym trzeba będzie ostro walczyć.

Jak w tej chwili wyglądają przygotowania opolskich zawodników do sezonu? W kadrze większość stanowią jednak zawodnicy z zewnątrz. Czy wobec tego dogląda pan i czuwa nad ich przygotowaniami?

– W tej chwili na miejscu w Opolu w przygotowaniach uczestniczą tylko Adam Czechowicz oraz zawodnicy ze szkółki. Spotykają się na treningach 3-4 razy w tygodniu i mają ćwiczenia o charakterze ogólnorozwojowym – na sali gimnastycznej, siłowni oraz w niedziele do ich dyspozycji jest basen. Jestem na bieżąco z przygotowaniami zawodników z zewnątrz. Michał Mitko przygotowuje się w Rybniku, natomiast Marcin Piekarski z kolegami z Częstochowy. To profesjonaliści. Muszą zadbać o odpowiednie przygotowania w tym okresie. Gdy zaniedbają zimowe przygotowania, to odbije się to w sezonie i jestem przekonany, że sumiennie podchodzą do swoich obowiązków.

Warty poruszenia jest temat Tomasza Schmidta, wychowanka Kolejarza, który prawdopodobnie zakończy swoją karierę, a do niedawna był uważany za spory talent. Jakie jest pana zdanie na ten temat?

– Tomek Schmidt nie zgłosił się do klubu i najwyraĽniej wybrał inną karierę i sposób na życie, niekoniecznie związany ze sportem. Ja dochodzę do wniosku, że nic na siłę. Nikt nie zmusi go do jazdy w Kolejarzu i mówiąc przysłowiowo, nie przykuje go do jazdy w tym klubie. Przykro, że padło akurat na niego, ale cóż, takie życie.

W kadrze Kolejarza na ten sezon znajduje się 15 zawodników, co daje możliwości sporych roszad. Zamierza pan korzystać głównie z obcokrajowców, czy trzon drużyny stworzą trzej krajowi zawodnicy?

– Będę korzystał z zawodników, którzy będą posiadać odpowiedniej klasy sprzęt oraz odpowiednie podejście psychiczne. Chcemy, aby zespół tworzyły pary dobrze rozumiejące i współgrające ze sobą na torze. Owszem, mamy w składzie piętnastu zawodników, ale nie każdy będzie mógł jechać w danym meczu. Ulrich Ostergaard i Max Dilger mają, bowiem kontrakty w Anglii i być może dojdzie do sytuacji, że pokrzyżują się terminy. Będę się opierał o trzon polskich zawodników, a do tego dojdzie być może Igor Kononow. Chciałbym, aby drużyna stanowiła mocną siódemkę, którą będzie stać na walkę.

Nie martwi pana fakt, że wśród krajowych młodzieżowców jedynym wartościowym zawodnikiem będzie Marcin Piekarski? Nie ma się, co oszukiwać, że wychowankowie klubu odstają swoimi umiejętnościami i poziomem…

– Niestety, taka jest prawda, że jest tylko Piekarski. Ja jeszcze swoje nadzieje pokładam w Tomku Wolniewiczu. Ten chłopak ma dopiero 19 lat i cała kariera przed nim. Jeśli odpowiednio dopasuje sprzęt, solidnie przepracuje zimę, to wszystko przed nim. Na pewno na samym Piekarskim nie możemy bazować. Zobaczymy, jak to wyjdzie w rozgrywkach Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski. Oprócz Wolniewicza chciałbym jeszcze liczę na Pawła Chudego.

Cieszy pana fakt, że Christian Ago, Igor Kononow oraz Ilia Bondarenko zamieszkają na stałe w Opolu? Wyjdzie to im na dobre?

– Mam nadzieję, że tak będzie. Wiadomo, że lepiej jest, gdy ma się zawodników u swojego boku. Jeśli byliby w swoich krajach nie mielibyśmy takiego rozeznania i wiedzy na ich temat. Liczę na to, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku.

Jest Pan zwolennikiem tego, aby obiekt przy Wschodniej nosił imię Jerzego Szczakiela? Tego domagają się kibice…

– Umówmy się tak, że dla mnie nie ma to większego znaczenia. Jest dla mnie rzeczą drugorzędną, jak nazywać się będzie stadion. Wiemy, ile Jurek zrobił dla Opola i niech trzyma się, jak najlepiej. Jeśli będzie taka potrzeba, aby stadion nosił jego imię, to nie mam nic przeciwko.

To będzie pana drugi sezon w roli trenera Kolejarza Opole. Jak się pan czuje w tym mieście i czy da się tutaj odczuć klimat i zapotrzebowanie na ten sport?

– Oczywiście. W tym roku są obchody 50-lecia żużla w Opolu, bez względu na to, czy klub nazywał się Kolejarz, czy inaczej. Ma to na pewno swój wyraz. Klimat do żużla w mieście jest, bo to miasto z bogatą historią żużlową. Klub także ma spore tradycje.

¬ródło: sportowefakty.pl

Komentarze

komentarzy