Dlaczego Kolejarz Opole? Bo do domu blisko?

To był jeden z powodów. Poza tym szybko się dogadaliśmy. No i zawsze lubiłem tam jeździć, więc jak przyszła oferta, to długo się nie zastanawiałem.

O co jedziecie?

Nie wiem. Na pewno będziemy budować atmosferę i walczyć, jechać swoje. Każdy z nas wie, co ma robić. Jak nie mówi się o walce o awans, to nawet lepiej. Pojedziemy bez napinki i może w tym finale będziemy.

Nikt jednak takiego celu, jak rozumiem, nie stawia? Prezes nie zawołał was i nie powiedział: panowie, musicie awansować!

Prezes powiedział, że już tyle razy obiecywał awans, że teraz po prostu skupił się na tym, żeby zbudować dobrą drużynę. Wiadomo, że chcemy być w play-off. O tym nikt nam nie musi mówić, to taki nasz obowiązek. A co dalej? To się okaże.

A pan, o co jedzie? Wciąż o coś, czy już nie ma pan marzeń?

Są mistrzowie świata jak Jason Doyle. On zdobył tytuł w wieku 32 lat. Ja od dziecka, od jazdy na miniżużlu miałem swój marzenia i wciąż je mam. Choć po skończeniu wieku juniora nie potoczyło się to wszystko po mojej myśli. Sezon 2019, ostatni młodzieżowy, miałem niezły. W 2020 był Gdańsk, ale przede wszystkim koronawirus i pół roku bez jazdy, a potem mecz za meczem. Nie czułem się z tym za dobrze. Spięty byłem, bo duże wymagania sobie narzuciłem. Chciałem w 2020 ruszyć pełną parą. Nie miałem jednak sprzętu, jazda była nie ta, a pieniędzy też mi na wszystko nie wystarczało.

Co potem?

2021 to był już Poznań. Pierwszy rok trudny, bo w klubie nie było pieniędzy. W drugim się poprawiło. Dla mnie to był taki sezon na przetarcie. Jak nie pojechałem w play-off, to miałem w głowie, że trzeba kończyć. Pojechałem jednak w paru turniejach, zajmowałem miejsca na podium (wygrane w zawodach MACEC, Złotego Kasku w Żarnovicy i pudło w Austrii i Niemczech), więc wróciła przyjemność z jazdy. Wyszło na to, że jednak się da. A jak się dobrze jedzie, to aż się chce dalej startować. I mnie te turnieje pomogły, pozwoliły złapać drugi oddech.

Trzy sezony jednak panu przeleciały. To nie za dużo, żeby myśleć jeszcze o czymś poważnym?

Ja to czuję, że te sezony przeszły mi koło nosa. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żebym znalazł jakiś sposób na to, by zrobić coś więcej. Sezon z dobrą średnią w drugiej lidze może dać mi odbicie. Może jakbym nie miał pieniędzy, miałbym jakieś długi, to dałbym sobie spokój. Jednak jest radość, są chęci, więc jadę dalej. Miałem taki moment, w którym czułem, że coś mnie blokuje. Parę razy to poczułem. Teraz jednak wszystko jest dobrze. Mogę jechać, ryzykować i walczyć o punkty.

A co z karierą trenera w Rybkach Rybnik?

Kurs zrobiłem, bo trener Antoni Skupień nalegał. Dzięki temu mogłem zacząć pracować w Rybkach. W zeszłym roku spróbowałem, zrobiłem treningi dla młodych i to była fajna sprawa. Nie mogę jednak robić dwóch rzeczy naraz i w pełni im się poświęcić. Ten rok ma być na jazdę i na tym będę się skupiał. Mam ligę polską, duńską i szwedzką, więc będzie gdzie jeździć. Trenowanie odpuszczam. Kiedyś jednak pewnie do tego wrócę. Na razie muszę jednak zająć się wyłącznie jazdą.

źródło: polskizuzel.pl

Komentarze

komentarzy