Dymek: Świetnie tutaj się czuję

0
464

Rozmowa z Jarosławem Dymkiem – menadżerem Kolejarza Opole

– Proszę o podsumowanie sezonu…

– Dla mnie osobiście to był fajny sezon. Bardzo dobrze czuję się w Opolu. Mieliśmy dobry klimat w drużynie, może dlatego, że skład bardzo szybko się wykrystalizował i nie było żonglowania zawodnikami. Wiadomo, że kadra była szersza niż ilość miejsc w składzie, postawiliśmy na pewien trzon i tego trzymaliśmy się. Przed sezonem wiele osób mówiło, że do play-off się nie dostaniemy, a my na przekór dostaliśmy się i szkoda, że zatrzymaliśmy się na półfinale. Trafiliśmy na zespół z Gniezna, fakt występu w play-off powinien opolskim kibicom dostarczyć trochę radości, ale jak już się jest w tej fazie to czemu nie myśleć o finale. Chcieliśmy zrobić coś więcej, ale mecz rewanżowy w Gnieźnie nam nie wyszedł. Zakończyliśmy sezon, ale uważam, że z podniesioną głową.

– Dołączyłeś do Kolejarza, kiedy wszystko było już ustalone, czy w związku z tym było ci ciężko wejść do zespołu…

– Nie. Jestem w stanie szybko się zaaklimatyzować, tym bardziej, że opolskie kąty już znam, ponieważ pracowałem w tutejszym klubie, ale wtedy była inna kadra. Uważam, że z zawodnikami szybko znaleźliśmy wspólny język, ponadto pracowałem już z Robertem Chmielem w Rybniku. Jeśli chodzi o aklimatyzację to nie było tutaj żadnego problemu. Jestem bardzo zadowolony, mam nadzieję, że zawodnicy również i takie też głosy do mnie dochodzą.

– Czy zostaniesz na kolejny sezon w Opolu, a może za wcześniej jeszcze o tym mówić?

– Jak tylko prezes Dziemba oficjalnie mi powie: „Jarek zostajesz” to na pewno zostaję w Kolejarzu. Nie ma z mojej strony żadnych przeszkód. Tak jak powiedziałem wcześniej i podkreślę to jeszcze raz, przyjeżdżając do Opola czerpię niesamowitą przyjemność ze speedway, a na tym to też ma polegać, żeby nie tylko pracować, ale również czerpać przyjemność z tego co się robi. Świetnie tutaj się czuję, wspólny język z zawodnikami został szybko znaleziony, mam nadzieję, że w tej kwestii nic się nie zmieni i przyszły sezon również spędzę w Kolejarzu Opole.

– Wracając do play-off, czy awans do tej fazy rozgrywek to szczyt możliwości tego zespołu czy leży on jeszcze wyżej?

– Ciężkie pytanie, z jednej strony można powiedzieć – tak, ponieważ odpadliśmy w półfinale, ale z drugiej mecz w Gnieźnie naprawdę nie ułożył się tak jak powinien. Przed tym spotkaniem w mojej taktycznej rozpisce m.in. za zastępowanego zawodnika więcej punktów widniało przy Mathiasie Thoernblomie. Osobiście nie mam do niego żalu, że pojechał słabiej, ponieważ każdemu zawodnikowi może się to zdarzyć, ponadto Gniezno to ciężki teren. Szkoda, ponieważ, przy jego lepszej dyspozycji i wspólnie z Robertem Chmielem mogli oni zakręcić się w granicach trzydziestu punktów. Wtedy to jest już inna zabawa. Teraz trzeba myśleć o przyszłości i nie rozpamiętywać tego co było w domowym meczu z Gnieznem i na wyjeździe, tylko myśleć o przyszłym sezonie. Takie myśli już są, działamy i wymieniamy się poglądami.

– Wracając jeszcze do meczu w Gnieźnie, wiele zamieszania wywołała zmiana Kevina Juhla Pedersena, która nie została dopuszczona, przez co oberwało wam się w internetowych komentarzach…

– Feralny bieg z tego względu, że zmiana wpierw została przyjęta, a potem wycofana. Sędzia zinterpretował to w taki sposób, że zawodnik może zastąpić popularną zz tylko raz, ale w tym przypadku zapomniał, że rezerwa zwykła może dokonać tego więcej niż jeden raz. Nie ma teraz już tego co roztrząsać, ale dobrze, że zostało to wyjaśnione, ponieważ wspólnie z Marcinem Sekulą zostaliśmy postawieni w złym świetle, a to nie o to chodzi. Wiedziałem, że zmiana jest dobra, ale w sytuacji kiedy sędzia jej nie przyjął to desygnowaliśmy do boju Larsa Skupienia, który był gotowy do jazdy.  Strach pomyśleć, co byłoby gdyby mecz był na styku a ten bieg decydowałby o tym kto pojedzie w finale.

– W takich momentach dobra znajomość regulaminu szczególnie się przydaje…

– Przepis dotyczący zz nie jest specjalnie skomplikowany, tutaj nie ma jakiejś czarnej magii. Trzeba być przygotowanym na różne warianty, jeśli chodzi o kwestie regulaminowe.

– Jakie widzisz pozytywy tego sezonu…

– Pierwszy z nich to klimat w drużynie, wspólnie z Marcinem Sekulą zadbaliśmy o to, aby zawodnicy tworzyli zgraną ekipę, aby jeden za drugiego szedł w ogień. Fajnie się pracuje jeśli w zespole jest dobry klimat. Nie chcę wystawiać jakiś specjalnych cenzurek, ponieważ wygrywa i przegrywa cały zespół, ale gołym okiem widać postęp jaki poczynił Oskar Stępień. Widziałem go na początku kariery kiedy jeszcze pracowałem we Włókniarzu, gdy przyjeżdżał do Częstochowy to miał problemy z pokonywaniem poszczególnych okrążeń, a teraz potrafi jak równy z równym walczyć z dużo bardziej utytułowanymi zawodnikami i często walczy skutecznie. To mnie cieszy, ponieważ to pokazuje, że również w Opolu można doczekać się fajnego wychowanka, stanowiącego wkrótce – mam nadzieję – o sile tego zespołu.

… a co powiesz o Stanislavie Melnychuku…

– Jak tylko usłyszałem przed sezonem od Marcina Sekuli, że trzeba stawiać na Stasia bo on jest mega kozak i zobaczyłem go na pierwszym treningu to byłem przekonany, że on będzie robił punkty, bo to było po nim widać. Szalenie ambitny i skromny chłopak, ekstra zawodnik, fajny człowiek. Oby takich jeźdźców było w żużlu jak najwięcej, ponieważ wszyscy wiemy jak kibice kochają takich zawodników, którzy przegrywają start a potem „szaleją” szczególnie po zewnętrznej części toru. Nieraz zapewniał nam emocje w postaci „lotów długodystansowych”, niestety przydarzyła się kontuzja w trakcie Speedway of Nations.

– Pozostańmy przy hipotetycznym składzie Kolejarza na przyszły sezon, co byś powiedział na takie zestawienie: Robert Chmiel, Mathias Thoernblom, Stanislav Melnychuk, Oskar Stępień, Jakub Fabisz…

– Są jeszcze ze dwa fajne nazwiska, które można do tego dołączyć, ale w tej chwili nie podam żadnej informacji, ale wymienieni zawodnicy to fajne zestawienie. Mamy kandydatury na wzmocnienie tego składu, myślę, że będziemy intensywnie działać z kierownictwem klubu, aby to miało ręce i nogi.

– Jaki był najlepszy moment tego sezonu…

– Myślę, że to będą mecze, gdzie wyciągaliśmy wynik po dużej stracie i rozstrzygaliśmy je na nasza korzyść. To jest coś co cieszy podwójnie. Drugi moment to wtedy kiedy przed sezonem dostałem telefon od prezesa Dziemby, który powiedział że pracujemy razem.

Autor: Łukasz Jażdżewski
Źródło: Tygodnik Żużlowy

Komentarze

komentarzy