Hubert Łęgowik: Po nowe wyzwania

0
123

-Przede mną nowe cele i wyzwania. Trafiłem do nowego klubu. Trzeba zakasać rękawy i intensywnie przygotowywać się do kolejnego roku startów. Chcę wrócić do dobrej dyspozycji. Doświadczenia z minionego sezonu wymazuję z pamięci – mówi Hubert Łęgowik, zawodnik Kolejarza Opole.

-Twoim głównym celem będzie chyba powrót do regularnego ścigania.

-Oczywiście, to jest priorytet. Postawiłem sobie jednak także inne, wysokie cele indywidualne. A drużyna? Chcemy walczyć o awans do pierwszej ligi, bo ona Kolejarzowi Opole jest bardzo potrzebna. Kibice strasznie długo czekają tu na sukces. Na trybunach jest zawsze kilka tysięcy fanów, pomimo tego, że wyniki Kolejarza w ostatnich latach nie były rewelacyjne.

-Zobaczysz jak będzie, kiedy Kolejarz zacznie regularnie wygrywać mecze.

-(śmiech) Z pewnością. W drużynie jest spory potencjał. Widać, że była ona kompletowana według pomysłu trenera. Zostali liderzy, którzy świetnie czują się na opolskim torze, doszli młodzi zawodnicy, którzy mają coś do udowodnienia i doświadczony Sebastian Ułamek. To świetny startowiec, ale ścigać się też potrafi. Nie raz miałem okazję z nim występować. Jest jednym z moich idoli i autorytetów żużlowych. Na pewno jego wskazówki będą nam pomagać.

-Na opolskim torze z reguły osiągałeś dobre wyniki…

-Bardzo lubię opolski, techniczny tor. W barwach Kolejarza występowałem w zawodach młodzieżowych w sezonie 2015 i dotarliśmy do finału, co było sporym sukcesem trenera Piotra Żyto i całej drużyny. Bardzo dobrze wspominam ten czas. Cieszę się, że w przyszłym roku naszą drużynę znów poprowadzi Piotr Żyto, bo to świetny szkoleniowiec. Potrafi podnieść zawodnika na duchu i zmotywować go, a kiedy trzeba „chwycić za ucho” i wskazać błędy. Mamy cel drużynowy, który chcielibyśmy zrealizować.

-O miejsce w składzie będziesz musiał rywalizować z innymi zawodnikami. Nie obawiasz się, że będzie powtórka z minionego roku? 

-Nie boję się walki o skład, bo wiem, że będzie ona przebiegać na zasadach innych niż te, które panowały w Gdańsku. Tam mogłem być mistrzem treningów, a i tak jechali inni zawodnicy. Potraktowano mnie jak „zapchajdziurę”. To źle wpływało na moją mentalność, głowę wciąż miałem wypełnioną pesymistycznymi myślami. Po sezonie na profilu gdańskiego klubu pojawiły się szydercze posty i komentarze na mój temat. Zamierzam niebawem opisać moje relacje z gdańskim klubem i raz na zawsze zamknąć ten temat. Było sporo sytuacji, które nie powinny były się wydarzyć. Prawda jest taka, że to nie ja zawaliłem cały sezon drużynie, a o to mnie niektórzy oskarżają. Teraz jestem mądrzejszy o nowe doświadczenia, mam nauczkę na przyszłość.

-Wiążąc się z drużyną drugoligową, robisz krok wstecz. Myślisz, że ten ruch paradoksalnie zaowocuje zwyżką formy?

-Z takim nastawieniem podpisałem kontrakt w Opolu. Chcę się pokazać z dobrej strony, liczę na częste występy, a regularna jazda powinna zaowocować zwyżką formy. Poza tym druga liga będzie w tym roku piekielnie ciężka. Mamy tu zawodników, którzy w ubiegłym sezonie startowali w Ekstralidze. Stanąć z nimi pod taśmą to żadna ujma. Będę chciał dorównać najlepszym jeźdźcom, a może nawet zaprezentuję się lepiej od nich. Ważne, by zachować czystą głowę. Kiedy w parkingu jest spokój, a na treningach sprawdza się ustawienia, a nie tylko nieustannie walczy o skład, to ten spokój przynosi efekty. W ubiegłym sezonie więcej sprzętu zużyłem na treningach niż w zawodach. Bardzo chciałem się pokazać, a było to niedoceniane. Nie udźwignąłem tego mentalnie, psychicznie. Myśli skupiały się na błędach. To nie było dobre. Dlatego ten krok do tyłu traktuję jako pierwszy ruch w kierunku tego, by zrobić kolejnych kilka kroków do przodu.

-Przed tobą okres intensywnych przygotowań…

-Jak co roku będę się przygotowywał pod opieką trenera Piotra Ruszela. Mamy już wypracowany rytm ćwiczeń, bo współpracujemy od wielu lat. Będę te przygotowania urozmaicał jazdą na motocrossie oraz pływaniem. Przygotowywać się będę z jeszcze większym zaangażowaniem, bo mam coś do udowodnienia po tym minionym słabym sezonie.

-Zrobiłeś już podsumowanie finansowe minionego sezonu?

-Gdyby klub nie nakładał na mnie ciągłych kar w pewnym okresie myślę, że wyszedłbym na niewielkim minusie. Nie jeździłem wiele, więc i nie zarabiałem wiele. Nie mogłem też inwestować w motocykle. Sponsorzy mi pomagali, ale nie mam takiej bazy, żeby nie jeżdżąc w lidze, móc inwestować w sprzęt eksploatowany na treningach. Nie ukrywam, że zawsze starałem się w miarę możliwości przygotować silniki jak najlepiej. Bieżący rok był pod tym względem bardzo trudny. Teraz muszę go wymazać z pamięci i zacząć wszystko od nowa. Wejść w nowy sezon dobrze i unikać kontuzji, a wtedy z pewnością wszystko się potoczy po mojej myśli.

Autor: MAREK BODUSZ
Tygodnik Żużlowy nr 49
28.11.2017

Komentarze

komentarzy