Tuż przed końcem sezonu zapowiadał pan rezygnację z funkcji prezesa. Co pana skłoniło do zmiany decyzji?
– Jestem dość impulsywny, bardzo przeżywam, kiedy coś nie wychodzi. Tymczasem w internecie czytałem wiele obrażających mnie i mój sposób działania wpisów. Wziąłem sobie to do serca. Nawet aż za bardzo. Czas jednak goi rany, a tego co się zaczęło nie można rzucić w połowie kadencji. Robię to, bo kocham żużel. Urodziłem się naprzeciw stadionu, znam wszystkich zawodników startujących w Kolejarzu. Dlatego kiedy sześć lat temu zaproponowano mi kierowanie klubem, po prostu musiałem się na to zgodzić. Ciągle jednak twierdzę, że nie jestem przyspawany do stołka i jeśli znajdzie się ktoś, kto będzie miał lepsze pomysły na prowadzenie klubu w naszych warunkach, to chętnie oddam mu prezesurę.

– Jak pan ocenia miniony sezon?
– Ta ocena powinna być raczej pozytywna. Strzałem w dziesiątkę było zatrudnienie trenera Andrzeja Marosz ka. Musiał on sporo eksperymentować ze składem. Mieliśmy dużo zawodników, ale do wielu poszczególnych spotkań trudno było wystawić tych najmocniejszych. Dlatego w trakcie sezonu trzeba było kontraktować nowych. Niektórzy z nich, jak Rosjanie, Ulrich Ostergaard czy Christian Ago, się sprawdzili. Trener potrafił tak pokierować zespołem, że nie przegraliśmy żadnego meczu u siebie i awansowaliśmy do play off. Wykrystalizował się także trzon drużyny, który pozostał na nowy sezon.

– Teraz zespół Kolejarza został mocno przebudowany i odmłodzony.
– Razem z trenerem uznaliśmy, że w tym składzie, jaki mieliśmy, niewiele już zwojujemy. Zawodnicy, którym ufaliśmy, jeżdżący w Opolu od wielu lat, nie byli tak skuteczni, jak tego oczekiwaliśmy i nie gwarantowali wyniku, jakiego chcą kibice. Dlatego dokonaliśmy zmian. Liczę na to, że ci zawodnicy którzy do Opola trafili, także dzięki namowom trenera, są żądni sukcesu. Naszym zadaniem jest natomiast stworzenie im warunków ku temu. O tym, że tak jest świadczy to, że zawodnicy wzajemnie polecają sobie nasz klub. Ostatnio Szwed Christian Ago namówił swego rodaka Ricky Klinga na starty w Opolu.

– Jednak nowa kadra, teoretycznie lepsi żużlowcy, będą kosztować więcej niż dotąd.
– Od lat staramy się być wypłacalni i wiarygodni. Świadczy o tym choćby to, że jako pierwsi dostaliśmy licencję na starty w przyszłym roku. W Polsce, wśród zawodników, Kolejarz też ma dobrą opinię. W Opolu jest trudno o sponsorów, ale mamy wiele „wiernych” firm, które nas wspomagają i szukamy nowych. Liczymy też na dalszą pomoc marszałka województwa i prezydenta miasta. Oceniam, że nasz budżet na przyszły roku będzie musiał być o około trzydziestu procent wyższy i te pieniądze musimy znaleĽć.

– Mówi pan o dobrym wyniku. Co nim będzie?
– Wszyscy myślą o awansie i to byłoby najbardziej satysfakcjonujące. Kibice od lat na niego czekają. Jednak nie mogę tego obiecać. Wierzę, że nasz zespół stać na walkę o pierwszą ligę. Mamy już zamknięty skład, każdy zawodnik wie na czym stoi. Płacimy terminowo, co ma też wpływ na samopoczucie żużlowców. Nie muszą się bowiem martwić skąd wziąć kasę na przeżycie czy sprzęt. W razie potrzeby pomagamy też zawodnikom sprzętowo, ale nie dając im pieniędzy do ręki, tylko opłacając faktury za części zamienne czy remonty.

– W nowym sezonie każdy klub będzie musiał wystawić do rozgrywek drużynę juniorów. Skąd ich weĽmiecie?
– Mamy kilku młodzieżowców, natomiast trener Maroszek szkoli kolejnych w szkółce. Już na wiosnę trzech z nich przystąpi do egzaminu na licencję, a w kolejce czekają następni. Jesteśmy jednym z niewielu klubów w Polsce, które szkolą młodzież. Możemy to robić także dzięki dotacjom z urzędów marszałkowskiego i miasta.

– W 2010 roku przypada jubileusz pięćdziesięciolecia żużla w Opolu. Jak chcecie to uczcić?
– Teraz jeszcze nie mamy programu, ale na pewno uczcimy to godnie. Wystąpiliśmy już do marszałka i prezydenta o objęcie patronatem tego jubileuszowego sezonu. Krajowe władze żużlowe przyznały nam także trzy duże imprezy: półfinał eliminacji krajowych do mistrzostw świata, półfinał mistrzostw Polski par i ćwierćfinał indywidualnych mistrzostw kraju. One też będą elementami przyszłorocznych obchodów.

Tadeusz Wyspiański

Ľródło: Nowa Trybuna Opolska

Komentarze

komentarzy