Jeszcze się rok 2010 nie skończył, a Kolejarz ma już prawie skład na kolejny sezon. “Na papierze” wszystko wygląda dość optymistycznie. Ja (Sagan) patrzę w nowy sezon z nadzieją. Może znów prezes Jerzy Drozd mnie tak zaczarował, że wierzę, że ta walka o awans, to teraz, to już, to w najbliższym sezonie.

Kontrakt z naszym klubem podpisali już: Adam Czechowicz, Rafał Fleger, Michał Mitko, Szwed Ricky Kling, Brytyjczyk Benjamin Barker oraz Australijczycy Travis McGowan i młodzieżowiec Justin Sedgmen. Są dwaj nasi wychowankowie Kamil Lisoń i Piotr Czerwiński, a lada dzień umowy z klubem będą mieli Igor Kononow i młodzieżowiec Jan Holub.
Jak na II-ligowe warunki wygląda nieĽle. Może po latach marazmu Kolejarz powalczy tak na poważnie o I ligę. Podstawa ku temu jest. Są podpisane kontrakty z ciekawymi zawodnikami. To fundament, ale jednocześnie dopiero nieznaczna część drogi, której celem jest wymarzona I liga. Kolejarzowi jak zawsze w sporcie trzeba życzyć szczęścia, szczęścia, szczęścia i jeszcze raz pieniędzy. Szczęścia w ubiegłym roku brakowało (rozchorował się Czechowicz, a i typowany na drugiego lidera Cieślewicz nie mógł jeĽdzić), ale jako, że suma szczęścia w życiu równa się zero, to wypada, że w 2011 roku będzie go pod dostatkiem.

Teraz dochodzimy do kwestii pieniędzy. Awans do I ligi wywalczą nie te drużyny, które mają “na papierze” najlepszy skład, a te w których zostanie zachowana płynność finansowa. Skoro Barker w ostatnim sezonie odmówił przyjazdu na mecz (jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o …), to zrobi to również w przyszłym roku. Z dużą dozą prawdopodobieństwa tak będzie też z Australijczykami (swoją drogą byłem przekonany, że nie było u nas jeszcze “kangura”. Zapomniałem jednak o półAustralijczyku Robercie Księżaku z polskimi korzeniami. Zapomniałem, bo bez urazy, ale w naszym Kolejarzu okazał się on półzawodnikiem). Mało jest bowiem osób chcących dokładać do interesu. Jak nie będzie płynności, to i krajowi jeĽdĽcy nie będą mogli inwestować w sprzęt. Co to oznacza? Nie trzeba tłumaczyć.

Wracamy do prezesa Drozda. Podziwiam go szczerze za jedną rzecz. Chyba najważniejszą. Przy takiej sportowej mizerii jaka panuje w Kolejarzu w ostatnich latach, tak prowadzi działania, że ta płynność finansowa przeważnie jest. Zdarzają się poślizgi, jakieś zaleglości, ale dramatu nie ma. Nawet po sezonie 2010, kiedy dziura w budżecie wynosiła około 150 tys zł (przekładane mecze, mniejsza frekwencja na trybunach) on kompletuje skład na nowy sezon i to lepszy niż był w ostatnim.
Dlatego teraz, gdy teoretycznie skład mamy najlepszy od kilku lat, a o awans będzie teoretycznie najłatwiej (wchodzą do I ligi dwa zespoły, a trzeci pojedzie w barażach) trzeba ściskać kciuki za prezesa i pozostałych działaczy. Za to, żeby była płynność. To nie jest jednak tak, że od nas kibiców ona nie zależy. Tłumnie chodząc na mecze przy ul. Wschodniej i uszczuplając nieco nasz portfel nie będziemu musieli tak mocno ściskać kciuków.

Może po raz ostatni uwierzyłem, że będzie dobrze. Nie chce myśleć co będzie jak zespół zawiedzie. Nie przyjmuję tego do wiadomości.

Ľródło: sport.redblog.nto.pl

Komentarze

komentarzy