Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Jacobem Thorssellem – obecnie najskuteczniejszym zawodnikiem OK Bedmet Kolejarza Opole, który przeprowadził redaktor Łukasz Jażdżewski dla Tygodnika Żużlowego.
– W meczu z Lokomotivem w Daugavpils chyba nie byłeś sobą…
– Zacząłem od zera, następnie dotknąłem taśmy i zostałem wykluczony. Po tym zdarzeniu wchodziłem dość powoli w mecz, trudno było dobrać zębatkę, znaleźć odpowiednie przełożenie. To był ciężki wieczór dla mnie, ale miło było wrócić na dobre tory w rewanżu.
– Niewielu optymistów spodziewało się, że tak wysoko pokonacie w rewanżu Daugavpils (68:22 – dop red.)
– Jestem zaskoczony, że udało się wygrać taką ilością punktów, myślałem, że będzie znacznie ciężej. Byliśmy w gazie, wydaje mi się, że chcieliśmy wygrać bardziej niż Lokomotiv. Mamy jeden główny cel, który chcemy zrealizować – to jest awans. Od pierwszej ligi dzieli nas trzydzieści wyścigów, które musimy odjechać. Czuć presję, ale uważam, że mamy dobry zespół. Trzymam kciuki aby się udało.
– Wielu kibiców przyszło was dopingować podczas pojedynku z Łotyszami, czy odczuwałeś wsparcie publiczności?
– Chciałbym, aby tak było na każdym meczu. Mam nadzieję, że każdy kto nas wspierał podczas meczu z Lokomotivem zabierze ze sobą koleżankę lub kolegę, tak aby było jeszcze więcej ludzi na trybunach.
– Jakie są twoje przewidywania na finałowe starcie z Landshut, na ostatnie trzydzieści biegów?
– Wiemy, że będą to ciężkie spotkania, ale nie chcę jechać tam z nastawieniem, że dobrze będzie jak przegramy na wyjeździe dziesięcioma punktami. Chcemy jechać tam z nastawieniem, że tam wygramy i również zwyciężymy na własnym torze. Ciężko przewidzieć jak będzie. Landshut ma dobrych zawodników, którzy są w dobrej formie np. Kai Huckenbeck czy Dimitri Berge. Z drugiej strony my również mamy dobry zespół.
– W Szwecji rozpoczyna się faza play-off…
– W polskiej lidze mamy małą przerwę przed finałem, ale mnie i Dackarne Malilla czeka ćwierćfinałowa batalia. Myślę, że nie powinniśmy mieć problemu, natomiast półfinałowa rywalizacja zapowiada się ciężko. Awans do fazy play-off to bardzo fajny czas, ale również stresujący, ponieważ to na co długo pracujesz może skończyć się w mgnieniu oka, więc nie może być miejsca na głupie błędy. Trzeba zachować zimną głowę.
– Czy przyjście do drugiej ligi to nie był krok w tył?
– Jak na razie jestem zadowolony z sezonu, myślę, że to był dobry krok dla mnie. Jasne zawsze mogłem podpisać gdzieś kontrakt warszawski i czekać na swoją szansę, aż ktoś złapie kontuzję, czy będzie słabo jechał, ale mi zależało na tym aby jeździć. Kolejarz jest dobrym klubem, przed sezonem miał jasno sprecyzowany cel i zdecydowałem się „wsiąść na ten pokład”. Myślę, że jeśli uda się awansować, to dobrze będzie mieć w tym swój udział.
– Czy miałeś już telefony z innych klubów?
– (śmiech) Zobaczymy co będzie po finale i jakie będą plany.
– Jaki jest twój przepis na tak dobrą dyspozycję w tym sezonie?
– To dobre pytanie. Czuję, że jestem zdrowy i mocny. Nie startuję na Wyspach i przez to nie jestem dodatkowo zmęczony. Mam bardzo dobre maszyny od Pana Kowalskiego, z którym współpracuję już od dłuższego czasu i to na pewno pomaga.
Autor: ŁUKASZ JAŻDŻEWSKI
Źródło: Tygodnik Żużlowy