Thorssell: Trzeba unikać niepotrzebnych wpadek

0
375

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Jacobem Thorssellem, który został udzielony dla Tygodnika Żużlowego autorstwa Łukasza Jażdżewskiego.

– Za zespołem Kolejarza ostatni mecz w rundzie zasadniczej, w nim było wszystko: słońce, deszcz, emocje i ostatecznie szczęśliwy koniec dla drużyny z Opola.

– Faktycznie pogoda nieco nam przeszkodziła, ale potem za chmur przebiło się słońce. Byłem trochę zaskoczony, że jedziemy od razu po opadach, ale jak się okazało deszcz nie „uszkodził” bardzo toru. Przed meczem wiedzieliśmy, że musimy zdobyć czterdzieści siedem punktów, a zdobyliśmy o jeden więcej, co na pewno cieszy. Jestem również zadowolony ze swojej postawy.

– W meczu ligi szwedzkiej przeciwko Vastervik poprzedzającym pojedynek z Rzeszowem wywalczyłeś jedynie punkt, przeciwko Stali jedenaście, twoja dyspozycja idzie w górę?

– Nie chcę być źle zrozumiany, ale w Szwecji jest trochę inaczej. Poziom w polskiej drugiej lidze jest dobry, ale w Bauhaus-Ligan jest trudniej o punkty. Wystarczy źle wejść w łuk, czy zejść o zębatkę niżej i nie zdobywasz punktu. Dla mnie to był ciężki tydzień, nie ukrywam, że byłem trochę zdenerwowany przed meczem, ponieważ nie wiedziałem, czy to moja forma jest kiepska, czy to coś złego dzieje się z silnikami. Jednak występ i wygrana z Rzeszowem zwiększyła moją pewność siebie.

– Czy przed meczem odczuwaliście presję, ponieważ było to ważne spotkanie w kontekście ostatecznego kształtu drugoligowej tabeli?

– Presja w jakiejś formie zawsze jest obecna, czasami mniej a czasami bardziej.

– Wygląda na to, że historia lubi się powtarzać, Kolejarz kończy rundę zasadniczą na pierwszym miejscu i w półfinale spotyka się z Daugavpils tak jak w zeszłym roku. Jak ty podsumujesz swoje dotychczasowe występy w Kolejarzu?

– Myślę, że jest dobrze. Praktycznie każdy mecz kończyłem z dwucyfrówką na koncie, pod względem średniej biegowej jestem w czołówce ligi. Wiadomo, że zawsze można jechać lepiej, ale jestem usatysfakcjonowany moją postawą w polskiej lidze. Na razie idzie nam dobrze. Nie jest łatwo w każdym spotkaniu utrzymać odpowiedni poziom, jednak mi się to udało i  jestem z tego zadowolony.

– Przez większość sezonu w zespole jest stosowane zastępstwo zawodnika, jak to wygląda z twojej perspektywy?

– Dla mnie to duża różnica. Zespół powinien składać się z siedmiu zawodników i każdy powinien dorzucać swoje punkty. Jeśli stosowane jest zastępstwo zawodnika, wtedy każdy kto jedzie w to miejsce powinien prezentować się jak najlepiej. Z drugiej strony dostajemy bieg więcej, jednak nie zawsze jest z tego korzyść. Osobiście wolę kiedy jedziemy pełnym składem, ale taka sytuacja jest praktycznie od początku sezonu i musimy dawać radę.

– Co musicie zrobić, aby w tym roku awansować do I ligi?

-To ciężkie pytanie i nie ma na nie dobrej odpowiedzi. Myślę, że nie powinniśmy niczego zmieniać, musimy jechać tak jak do tej pory, ponieważ to działa. Trzeba unikać niepotrzebnych wpadek, przypadkowych defektów czy dotknięcia taśmy. Wpierw trzeba znaleźć się w finale, a do tego potrzebujemy trzydziestu dobrych wyścigów i powinno być dobrze.

– Przed sezonem nie ukrywałeś, że twoje cele to między innymi awans do GP i SEC, jednak w obu przypadkach ta sztuka nie powiodła się, co na tym zaważyło?

– Nie jestem zaniepokojony brakiem awansu do GP, bardziej martwi mnie brak jazdy w SEC, szczególnie, że czułem, iż mogę wywalczyć awans do fazy finałowej. Po zawodach w Krsko nie czułem się najlepiej,  mówiąc szczerze byłem smutny i nawet zacząłem wątpić w siebie. Jednak człowiek żyje dalej i uczy się na błędach. 

Autor: ŁUKASZ JAŻDŻEWSKI
Źródło: Tygodnik Żużlowy

Komentarze

komentarzy