Po tym jak Jerzy Drozd zapowiedział zamknięcie klubu, opolskie środowisko żużlowe zawrzało od plotek, że jego miejsce ma zająć Andrzej Hawryluk, który w przeszłości zarządzał już żużlem w Opolu, a obecnie z powodzeniem prowadzi klub motorowy Hawi Racing Team oraz organizuje coroczną Opolską Galę Żużla na Lodzie. – „Jeżeli Urząd Miasta wyrazi wolę współpracy, to podejmę się tego zadania” – potwierdza na łamach Tygodnika Żużlowego Andrzej Hawryluk.

– Ja nie jestem zainteresowany budowaniem nowych struktur, gdyż mam już dobrze funkcjonujący klub motorowy Hawi Racing Team, który jest zarejestrowany w Polskim Związku Motorowym i z powodzeniem działa od siedmiu lat.

– A więc, jeśli podjąłby się pan zarządzania opolskim żużlem, to tylko pod szyldem Hawi Racing Team?

– Tak, tylko pod takim warunkiem. Nie chciałbym bowiem przejmować zadłużonego klubu i spłacać zobowiązań zaciągniętych przez innych działaczy.

– Ale w regulaminie Zawodów Motocyklowych na Torach Żużlowych czytamy, że klub nie może dostać zgody na starty, jeśli pozostający w jego dyspozycji stadion żużlowy w poprzednim sezonie był w dyspozycji innego klubu, który nie spłacił wszystkich zobowiązań finansowych.

– Władze żużla, które ustalają reguły nie są ustawodawcami. W świetle prawa żadna firma nie ma obowiązku spłacać zobowiązań innej. Gdybym był członkiem, albo bezpośrednim następcą zarządu, który doprowadził do zadłużenia, to rzecz wyglądałaby inaczej. Wydaje mi się, że bylibyśmy w stanie wypracować porozumienie z władzami żużla w tej sprawie.

– Kogo widziałby pan w gronie swoich współpracowników?

– Z pewnością Piotra Żyto. To świetny trener. Od lat współpracujemy przy organizacji Opolskiej Gali Żużla na Lodzie. Dobrze się rozumiemy.

– A czy jest pan otwarty na współpracę z Grzegorzem Sawickim, który przez pewien czas wspierał działania zarządu Kolejarza i teraz nadal walczy o opolski żużel?

– Grzegorz Sawicki to wielki sympatyk sportu żużlowego, bardzo zaangażowany w jego promocję i w to, aby nie zniknął on ze sportowej mapy naszego regionu. Podejmuje różne działania na rzecz opolskiego żużla, więc nie widzę przeszkód, żeby z nim współpracować.

– Jak przyjął pan decyzję Urzędu Miasta Opola, które w tym roku nie dotowało na żużel?

– Ubiegłoroczne wsparcie miasta dla Kolejarza wynosiło około 280 tysięcy i starczyło tych funduszy na stworzenie drużyny, która nie odniosła sukcesu sportowego. Jeżeli miasto w tym roku obcięłoby z tej kwoty powiedzmy 100 tysięcy, to byłoby jeszcze gorzej. Moim zdaniem Urząd Miasta powinien dofinansować żużel poważną kwotą, albo przestać go finansować w ogóle.

– Poważna kwota to…?

– … około miliona złotych. Pieniądze te dałyby możliwość spłaty zadłużenia. Nieobciążony długami z poprzednich lat klub mógłby z powodzeniem rywalizować w drugiej lidze.

– O taką kwotę będzie się pan ubiegał, jeśli dojdzie do rozmów z wiceprezydentem Kowalskim?

– Rozmowy z urzędnikami trzeba rozpocząć od poznania ich oczekiwań wobec drużyny, od tego, czy będzie miała ona od razu włączyć się w walkę o awans, czy nie. PóĽniej będziemy dostosowywać do tych wymagań budżet.

– Na drodze do awansu może stać zapuszczony stadion, który nie spełnia wymogów licencyjnych stawianych klubom Nice Pierwszej Ligi.

– Sam stadion stwarza idealne warunki do oglądania zawodów żużlowych. Widziałem wiele obiektów sportowych i muszę przyznać, że Opole to jedno z lepszych miejsc, w których można podziwiać speedway. Technicznie jednak stadion przy ul. Wschodniej podupadł, trzeba by go nieco zmodernizować. Pierwszym krokiem w kierunku poprawy infrastruktury będzie instalacja 900 krzesełek, które czekają na stadionie. W ostatnim czasie niewiele się działo na obiekcie Kolejarza. Nie żył on sportowym życiem. Siedziba klubu jest w innym miejscu, brakowało treningów. Nikt z obiektu nie korzystał i z racji tego zaniedbano codzienne porządki. Urząd miejski już zapowiedział, że stadion przejdzie we władanie MOSIR-u i to jest dobre posunięcie. Wówczas będzie tam stały gospodarz dbający o porządek.

– Czy ma pan jeszcze jakieś inne pomysły na ożywienie stadionu żużlowego?

– Uważam, że klub powinien organizować nie tylko zawody żużlowe, ale też inne imprezy, które obudzą stadion ze snu. Ja widziałbym tu rozgrywki quad speedwaya, czy mecze futbolu amerykańskiego. Mamy w Opolu fabrykę Polaris, która produkuje quady i jest sponsorem opolskiej drużyny futbolowej. Te i inne imprezy wymuszałyby na MOSIR-ze i urzędnikach ratusza dalsze inwestycje.

– Kibice Kolejarza żywo reagowali na niepowodzenia klubu zarządzanego przez Jerzego Drozda. Czy nie obawia się pan, że również trafi pod ostrze ich krytyki?

– Kibic w Opolu jest wymagający, bo zna się na żużlu. Mamy już 55 lat tradycji. Ludzie, którzy przychodzą na stadion wiedzą, co to jest dobry żużel i wiedzą, czym jest chłam. Nie chcą oglądać „byle czego”. Przeciwnie, oczekują atrakcyjnego widowiska i dobrych wyników ich drużyny. Są w stanie przyjąć porażkę, ale po walce. Nie boję się kibiców. Kiedy poprzednim razem przejmowałem klub, podobnie jak teraz, był on czerwoną latarnią. Na mecze przychodziło 500-800 widzów. A w pierwszym roku mojej prezesury włączył się w walkę o awans. Frekwencja wzrosła do 5000. Trzeba też organizować zawody z topowymi żużlowcami, bo nazwiska przyciągają kibica na stadion, a tego poza imprezami zlecanymi przez PZM-ot praktycznie nie było.

– Do końca stycznia kluby startujące w polskiej lidze żużlowej muszą zakończyć kontraktowanie zawodników. Jeśli teraz przejmie pan rządy opolskiej drużyny, to nie będzie miał zbyt wiele czasu na skompletowanie składu.

– Zawodników, którzy pasują do drugoligowego zespołu jest jeszcze sporo. Poza tym zawsze zostaje okienko transferowe, które daje możliwość dokooptowania kolejnych jeĽdĽców.

– A zatem w lutym, podczas Gali Żużla na Lodzie możemy spodziewać się prezentacji opolskiej drużyny z panem jako nowym prezesem na czele?

– Nie wykluczam takiej możliwości.

– Dziękuję za rozmowę .

ROZMAWIAŁ: MAREK BODUSZ

Ľródło: „Tygodnik Żużlowy” 2015, nr 2.

Komentarze

komentarzy