Pod znakiem skandali stał niedzielny mecz Kolejarza Opole w Rawiczu. Dwóch zawodników naszej drużyny zostało pobitych: Krzysztof Pecyna jeszcze przed spotkaniem, z kolei Rafał Fleger został w jego trakcie uderzony w gardło w parku maszyn. Interweniowała policja.

-To, co się tam wyprawiało, to jakiś skandal. Przecież gospodarze są zobowiązani do zapewnienia ochrony zawodnikom przyjezdnym, a tym bardziej na terenie klubu – nie kryje oburzenia dyrektor opolan Zbigniew Szulc, podkreślając, iż wszystko musiało być z góry zaplanowane i było zemstą za to, co wydarzyło się tydzień wcześniej na opolskim torze. W pierwszym meczu bowiem zawodnik z Rawicza Piotr Dym miał poważnie wyglądający wypadek, przez co wylądował w szpitalu. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało, był nawet w awizowanym składzie na rewanż, ale ostatecznie na torze się nie pojawił. – To wyglądało tak, jakby to on teraz nakręcał tę spiralę nienawiści i chciał się zemścić za kontuzję, którą – według niego – sprowokował Krzysiek – tłumaczy Szulc. – W dodatku w programie zawodów Pecyna był oznaczony innym kolorem niż pozostali zawodnicy, aby także kibice nie mieli wątpliwości na kogo krzyczeć i kogo wygwizdywać najbardziej. Doszło nawet do tego, że gdy miał upadek, krzyczeli „dobić go”, a nawet „zabić” – opowiada dyrektor opolskiego Kolejarza.

Pecyna został poważnie poturbowany. Dlatego też wykonał pełną obdukcję lekarską. Aby zawody mogły się odbyć, uzgodniono, że złoży zeznania po meczu. Z kolei Fleger, po tym jak został uderzony, długo miał problemy z normalnym oddychaniem.

Co mocno dziwi opolan, sędzia bagatelizował całe zdarzenie. Zarówno pobicie jak i fakt, że tor w Rawiczu był w fatalnym stanie. Warto tutaj nadmienić, że pierwszy bieg został dokończony po godzinie. Same zawody trwały niemal cztery godziny, bo praktycznie nie było biegu, w którym nie doszłoby do groĽnego upadku. – Przygotowanie toru wołało o pomstę do nieba. Zresztą nawet ich zawodnicy sobie nie radzili z tym torem – irytuje się Szulc. I zaznacza, że w poniedziałek wieczorem zarząd Kolejarza zbierze się na specjalnym spotkaniu. – Będziemy się zastanawiać nad oficjalnym stanowiskiem. Tu nawet nie chodzi o walkower, bo nie chcemy awansu przy zielonym stoliku, ale tak tego nie zostawimy. Przecież nie może być tak, że zawodnik nie tylko boi się jeĽdzić, ale i boi się o swoje zdrowie już na terenie budynku klubowego rywala – tłumaczy Szulc.

Łukasz Baliński
Ľródło: gazeta.pl/opole

Komentarze

komentarzy