Właściwie Guy Allen Ermolenko. Urodzony w Kalifornii zawodnik o rosyjskich korzeniach. Karierę rozpoczynał od startów na motocrossie jednak szybko przesiadł się na maszynę żużlową by spróbować swoich sił w Californian Speedway Circuit.
Trudno jest orzec, czy zawodnik, który w barwach opolskiego klubu startował tylko w ośmiu meczach zasługuje na miano Asa ze Wschodniej. Z pewnością można jednak o nim napisać kilka słów jako o Asie na Wschodniej.
W ponad 50-letniej historii w opolskich klubach żużlowych startowało tylko dwóch zawodników, którzy mogą poszczycić się tytułem Indywidualnego Mistrza Świata. Pierwszym z nich jest Jerzy Szczakiel, mistrz z 1973 r., przez całą karierę związany z Kolejarzem. Drugi to Sam Ermolenko, który tytuł mistrzowski zdobył 20 lat później w Pocking, i w 2001 r. startował w barwach Towarzystwa Żużlowego Opole.
Ermolenko do Opola trafił, gdy TŻ stratował w I lidze, stając się pierwszym Amerykaninem w opolskiej drużynie. Kolejarze wystartowali kiepsko. Już w pierwszym meczu kontuzji w Rybniku nabawił się Wojciech Załuski i w zespole brakowało solidnego zawodnika, który przywoziłby regularnie większą ilość punktów. Wybór padł na Sama Ermolenkę. Po kilku dniach pertraktacji, udało się ściągnąć Amerykanina do Opola.
Wcześniej Ermolenko tylko raz wystartował w Opolu. W 1995 r. w meczu wygranym przez JAG Speedway Łódź 49:41 uzyskał komplet 15 punktów. W barwach Kolejarza zaczął od 10 punktów w remisowym meczu ze swoim byłym klubem ŁTŻ Łódź. Był to mecz remisów. Po sześciu biegach było 18:18, później gospodarze objęli prowadzenie 34:26. Goście doprowadzili znów do remisu i przed ostatnim wyścigiem stan meczu 42:42. W tym biegu na 4:2 prowadzili zawodnicy ŁTŻ: pierwszy był Jarosław Łukaszewski, drugi Adam Łabędzki, a trzeci Marek Hućko. Tak było aż do ostatniego okrążenia, a wówczas Ermolenko szaleńczą szarżą wyprzedził Hućkę, uratował remis w biegu i meczu, a Kolejarz zdobył pierwszy punkt meczowy w sezonie.
Podobna sytuacja miała miejsce miesiąc później w meczu z Kuntersztynem Grudziądz. Znów w ostatnim biegu jechał z Adamem Łabędzkim. Opole prowadziło 44:40 i wystarczyło zdobyć tylko dwa punkty, ale okazało się, że aż dwa punkty, by wygrać mecz. Na trzecim okrążeniu upadł Łabędzki, jednak Sam dojechał do mety na drugim miejscu i poleciał w górę na rękach kolegów z zespołu i kibiców.
W pozostałych meczach dobre wyniki przeplatał słabszymi występami. Był jednak lubiany przez kibiców, choć pod koniec sezonu nie chciał już startować w Opolu przeciwko swojej byłej drużynie z Łodzi. Z pewnością przyczynił się do pozostania Kolejarza w I lidze, którą opolanie obronili w barażach z Iskrą Ostrów, choć już bez Sama. Natomiast rok później drużyna z Opola spadła do II ligi po barażach z WKM Gwardią Warszawa, która specjalnie na te mecze zakontraktowała Ermolenkę. Sam w Warszawie zdobył 11 punktów, w rewanżu na torze przy Wschodniej – siedem i był to jego ostatni występ w Opolu.
W trakcie kariery, Sama nie omijały niestety kontuzje. Po wielu złamaniach nogi jedna z jego kończyn była wyraźnie krótsza przez co zmuszony był do korzystania z obuwia ortopedycznego. W 2007 roku na torze w angielskim Wolverhampton oficjalnie zakończył swoją karierę, podczas Turnieju Pożegnalnego. Po zakończeniu kariery spełnia się jako tuner silników oraz reporter brytyjskiej stacji Sky Sports.
Na żużlu ścigał się również jego brat Charles, który nie osiągał jednak równie wielu sukcesów.