Moja pierwsza przygoda z motocyklem rozpoczęła się w 1954 roku. Miałem wówczas 10 lat, mieszkałem z rodzicami w Domecku k. Opola. W mojej miejscowości były wówczas tylko trzy motocykle. Były to: Jawa – 500, NSU – 350 i DKW -125 należący do mojego ojca. Nieco póĽniej mój dziadek miał Sachsa 100 cm3. Był to dwubiegowy motorower (prócz silnika, miał również pedały). Na tym motocyklu, w tajemnicy przed rodzicami, odbyłem swoje pierwsze jazdy po wiosce. W tamtym okresie, moim idolem byli J. Molin, który mieszkał w Dziekaństwie pod Domeckiem. Molin jeĽdził przerobionym motocyklem w wyścigach ulicznych. Zawody te odbywały się czasem na ulicach Opola.

Mając 18 lat zostałem posiadaczem prawa jazdy na motocykl (Prawo jazdy było wówczas niezbędne do rozpoczęcia treningów na żużlu – dop. red.). W paĽdzierniku zapisałem się do szkółki żużlowej Kolejarza Opole. Kierownikiem w tym czasie był Pan Peciak, a pomocnikiem jego żona. Całą zimę uczęszczałem na zajęcia ogólnorozwojowe, które prowadził pan J. Nowakowski. Zajęcia odbywały się na sali sportowej mieszczącej się przy stadionie. Po zajęciach szkolno-warsztatowych, które odbywałem w zakładach „Ofama” w Opolu, codziennie uczęszczałem na warsztaty motocyklowe Kolejarza na stadionie. Warsztaty prowadził pan Lizoń. Początki moich zajęć na warsztatach polegały na czyszczeniu części motocykla żużlowego i rozbieraniu go na części. Wszelkie remonty oraz składanie motocykla przeprowadzał już sam mechanik. Wówczas w drużynie Kolejarza byli doświadczeni już zawodnicy: Stanisław Skowron, Bogumił Grudziński, Eugeniusz Dzik, Rudolf Filip, Jan Kozubski, Manfred Steinbeck, Henryk Hawryluk. Do drużyny, z Rybnika, dołączyli także Stanisław Bombik, Antoni Sitek i Stefan Warzecha, wszyscy już z licencjami.

Zygfryd Friedek
Zygfryd Friedek podczas jednego ze swoich pierwszych treningów

Na początku marca 1963 roku zaczęliśmy przygotowywać tor żużlowy. Odgarnialiśmy śnieg łopatami z toru na murawę i za bandę. W klubie był już wtedy trener Jan Stormowski. Jak się okazało, odgarnianie śniegu było wielkim nieporozumieniem. Przy coraz dłuższych dniach i pięknej pogodzie śnieg powoli topniał, a woda wracała na tor. Najlepszym wyjściem było zatem z powrotem rozsypać śnieg na tor i czekać aż stopnieje.

Na tor wyjechaliśmy w połowie marca. Ja jako początkujący otrzymałem wysłużonego FIS-a (polskiej produkcji). Przed każdym treningiem, tor musieliśmy przygotować sami. Do tego celu sekcja żużlowa posiadała wysłużony ciągnik Ursus (jednotłokowy Diesel). W tym czasie kierownikiem drużyny został A. Grodzki, dyrektor „Wagonówki”, która bardzo pomagała klubowi. Pierwsze moje treningowe jazdy na torze zwykle dość szybko kończyły się upadkiem. Było to spowodowane między innymi tym, że niezbyt dokładnie wytłumaczono mi o co chodzi w tej „zabawie” chodzi. Do tego tor był bardzo przyczepny, w ogóle nie został ubity, jak się to póĽniej zawsze robiło. Tak rozpocząłem swój pierwszy sezon żużlowy w 1963 roku.

Zygfryd Friedek
08.11.1963 – Drużyna Kolejarza Opole
Od lewej: kier. Peciak, Antoni Sitek, Manfred Steinbeck, Rudolf Filip, Stanisław Skowron, Eugeniusz Dzik, trener Jan Stormowski, Zygfryd Friedek, Stafan Warzecha. Przy motorze mechanik – Lizoń.

Treningi na torze odbywały się dwa-trzy razy w tygodniu, pod okiem trenera Stormowskiego i bardzo surowej żony p. Peciaka. Szczególnie nie lubiła ona gdy starsi zawodnicy wychodzili na piwo do „Szury”, młodsi zawodnicy musieli natomiast uważać by Pani Peciak nie zobaczyła ich z dziewczyną.

Wkrótce zdobyłem licencję żużlową. Pierwszymi moimi zawodami miały być czwórmecze w Krośnie i Lublinie. Do Krosna wybraliśmy się dwoma samochodami marki „Warszawa” z jedną dużą przyczepą na którą załadowaliśmy pięć motocykli. Droga do Krosna prowadzi przez teren górzysty, a my na trasie, w połowie góry złapaliśmy „gumę” w kole przyczepy. Zapasowe koło znajdowało się w drugim samochodzie, który nas wyprzedził. Dowcipny zawodnik Rudolf Filip spuścił zapasowe koło ze szczytu wzniesienia ulicą. Ja wraz z kolegą Sitkiem chcieliśmy to rozpędzone koło złapać, jednak nie mieliśmy na to żadnych szans. Koło zjechało na sam dół. Robiło się już ciemno, więc nie potrafiliśmy odnaleĽć koła. Dopiero na drugi dzień znaleĽliśmy koło i mogliśmy ruszyć w dalszą drogę do Krosna. Krośnieński tor należał do najtrudniejszych. Były tam bardzo ostre wejścia i wyjścia z łuku. Trzeba było dwa razy składać motocykl by wyjść z łuku. Kto tego nie zrobił, w najlepszych wypadku kończył bieg z otarciami ręki i nadgarstka o bandę. W samych zawodach w Krośnie nie uczestniczyłem. Na drugi dzień, w Lublinie stanąłem wreszcie do boju. Pamiętam, że tor był bardzo miękki i w związku z tym dość trudny. Zdobyłem wówczas cztery punkty, więc był to dla mnie bardzo udany debiut na żużlu.

Pamiętam, że wyżywienie podczas zawodów wyjazdowych było nie najlepsze. Stołowaliśmy się w barach lub jadłodajniach, gdyż na więcej nie było nas stać. Stawka wyżywieniowa wynosiła wówczas 19zł, a za punkt zdobyty w meczu otrzymywaliśmy 60zł. Wystartowałem jeszcze pary razy w zawodach ligowych i tak nadeszła jesień.

W paĽdzierniku 1963 roku niespodziewanie, już dawno po poborze do wojska młodych adeptów, dostałem kartę poborową. 5 Listopada miałem stawić się do służby wojskowej w Toruniu. Tam jednak spędziłem zaledwie 10 dni. PóĽniej zgłosiła się po mnie Polonia Bydgoszcz i sprowadziła mnie do swojej jednostki. Od tego czasu tj. przez cały okres poboru, byłem zawodnikiem Polonii. Całą zimę 1963 roku służyłem w wojsku jak każdy inny żołnierz. Była to sroga zima, co dało się odczuć zwłaszcza na wartach. W jednostce wojskowej dostałem się do kompanii gdzie było więcej sportowców bydgoskiej Polonii. Między innymi służyli tam hokeiści, piłkarze, tenisista oraz inny żużlowiec – Henryk Glucklich. Ten ostatni, zaraz po przysiędze wyszedł jednak „do cywila”.

Zygfryd Friedek
Zygfryd Friedek na stadionie w Bydgoszczy

W Bydgoszczy startowały wówczas takie sławy jak Połukard, Kupczynski, bracia Switałowie i kilku młodych zawodników spośród których Glucklich był moim największym rywalem. Kierownikiem drużyny był pan Ratajczak w którym miałem dość duże poparcie. Mechanikiem klubowym był p. Pogorzelski, brat A. Pogorzelskiego, który startował w Gorzowie. W pierwszym roku startowałem w barwach Polonii na wysłużonym JAP-ie.

Zygfryd Friedek
24.01.1965 – Bydgoszcz
Zygfryd Friedek (drugi z lewej) był pierwszym zawodnikiem Kolejarza, który startował w zawodach na lodzie.

W przerwie zimowej, aby nie wyjść z wprawy, przerobiliśmy ramy motocykli przystosowując je do jazdy na lodzie. W opony wkręciliśmy od. 120 metalowych kolców o długości 28 milimetrów. Motocykle przerabialiśmy na wzór… zdjęcia motocykla do jazdy na lodzie. Jako młody, nie bojący się niczego chłopak, dość szybko opanowałem jazdę po lodzie. Bardzo często jednak notowałem uślizgi. Jak się póĽniej okazało, miałem zbyt nisko zamontowane sprzęgło. Poza Bydgoszczą, startowaliśmy także na torze łyżwiarskim w Zakopanem. Tam, u zawodników Radzieckich po raz pierwszy na żywo zobaczyliśmy prawdziwe motocykle „lodowe”.

Zygfryd Friedek
Zawody na lodzie w Bydgoszczy

W drugim sezonie, który spędziłem w Bydgoszczy, klub otrzymał wiosną pierwszą JAWĘ. Wśród czterech starszych zawodników rozpoczęła się niezdrowa rywalizacja i różne „podchody”. Kierownik, Pan Ratajczak widząc niezdrową atmosferę wśród zawodników, przyznał Jawę najmłodszemu z nas, czyli mnie. Byłem bardzo zadowolony z tego wyróżnienia. Niestety Jawa ta przybyła do klub bez żadnych części zamiennych i nie wykazała swoich możliwości. Dopiero po otrzymaniu drugiego motoru Jawa, stwierdziliśmy przyczynę problemów z moim motocyklem. Po zamianie gaĽnika z mojej Jawy na gaĽnik z drugiego egzemplarza, z mojego sprzętu zrobiła się „rakieta”. Niestety, gaĽnik musiałem zwrócić, i mój motor wciąż był osłabiony. W dwóch ostatnich ligowych meczach sezonu zdobywałem jednak 11 na 12 możliwych punktów. Tak zakończył się sezon, a z ostatnim dniem listopada także moja służba wojskowa. Polonia za wszelką cenę chciała mnie zatrzymać u siebie. Miałem już nawet załatwiony pokój u jednej z rodzin przy stadionie. Jednak moje losy potoczyły się inna drogą.

Zygfryd Friedek
Friedek przy motorze (Bydgoszcz 1965)

Po zakończeniu służby wojskowej pojechałem do Opola, do domu, zobaczyć się z rodzicami i dziewczyną, obecną żoną. Po wielu namowach ze strony trenera Stormowskiego i ówczesnego redaktora „Trybuny Opolskiej” Pana Matuli, zostałem w Opolu. Całą zimę ostro trenowaliśmy wtedy na hali sportowej należącej do Kolejarza pod okiem p. Nowakowskiego.

Zygfryd Friedek
07.07.1966 – Gniezno. Zygfryd Friedek ponownie w barwach Kolejarza.
Od lewej: Bogumił Grudziński, Stanisław Bombik, Jan Kozubski, Zygfryd Friedek, trener Jan Stormowski, Antoni Sitek, Stefan Warzecha.
Na dole: Konrad Libor, Stanisław Skowron (na motorze), mechanik Lizoń.

Koniec części pierwszej.

Część druga

Zdjęcia zamieszczone w powyższym artykule pochodzą z prywatnych zbiorów pana Zygfryda Friedka. Kopiowanie i rozpowszechnianie bez wiedzy właściciela zabronione!

Komentarze

komentarzy